Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 222.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Szwarc zacisnął zęby, ale nie pytał więcej. Wstydził się. Sam przed sobą wyznawał, że owe pytania były folgą dawaną słabości i dawnemu uczuciu.
Z przerażeniem prawie spostrzegał, że czas nie przynosił mu ulgi. Och, miewał takie chwile, że chciałby rzucić i Helenę, i obowiązki, i sumienie, a pójść i sprzedać nawet honor, nawet resztki szacunku dla siebie, za jedną chwilę, w którejby mógł głowę oprzeć na ramieniu hrabianki.
Nie umiał się oprzeć rozpamiętywaniu o niej.
Dotychczas zwyciężał, a jednak pamiętał, że bywał dawniej innym, niż dziś.
Dawniej charakter jego miał ową spokojną, pokrywającą wszystko głębokość, dziś kipiał. Od namiętnych wybuchów przechodził nieraz do melancholii i biernego sentymentalizmu, a pamiętał, jak ongi wydrwiwał go w innych, jak szydził bez miłosierdzia, jak nawet pogardzał sentymentalizmem.
Wpadał weń jednak. Tracił szacunek dla siebie, ale bywał chwilami sentymentalny.