Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 241.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

zapomniana — wyrwały mu się z ust słowa pełne bolesnej goryczy: „Ot, gdyby taka jedna w życiu — mówił — a człowiek nie byłby tem, czem jest.” Szwarca unikał, bał się go, wahał się, to chciał mu wyznać wszystko, to znów odkładał do jutra. Sam wreszcie Szwarc zwrócił uwagę na dziwaczność jego postępowania.
— Co tobie jest, Adamie? — spytał.
— A o Lulę to on się już nie może spytać! — zawołał z komiczną rozpaczą Augustynowicz.
Szwarc zerwał się na równe nogi.
— O Lulę? Co to znaczy? Mów!
— Nic nie znaczy, coby miało znaczyć? Czy to wszystko ma zaraz coś znaczyć?
— Augustynowicz, ty coś ukrywasz?
— A on to tylko o Luli myśli! — wołał z coraz większą rozpaczą zapytany.
Szwarc z niesłychanem wysileniem zapanował nad sobą, ale był to ów groźny spokój przed burzą. Zapadłe policzki zbladły mu jeszcze więcej, oczy pałały.
— O, powiem wszystko — wołał, uprzedzając wybuch, Augustynowicz — powiem,