Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 249.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

zapłacono jej wieścią, że ten, którego kochała, żeni się!
O, więcej jeszcze straciła! Cała anielskość, w którą ubrały ją dni poprzednie, załamywała się dziś w gruzy zwątpienia. Dusza jej mogła wyschnąć do dna! Czyż razem z miłością nie traciła i wiary i nadziei — nie w teologicznym sensie — ale w całej ich żywotnej wartości w życiu? Ziemia usuwała się jej z pod nóg. Niby łódź bez wiosła, miała płynąć w przyszłość bez brzegu. Sierota, dziś przygarnięta przez zacne serca, jutro mogła ocucić się po prostu głodna, bez kawałka chleba; dziś jeszcze taka biała, że na jej piersiach mogłyby kwitnąć lilie, mogła w przyszłości poplamić ową białość żółcią własnej goryczy; dziś pół-dziecię prawie, wiosna, majowy ranek — miała za tyle a tyle lat oglądać bezowocną jesień życia.
Upokorzona, połamana „niby od burzy krzew”, zepchnięta z posad moralnych, zabita na szczęściu, z suchem płonącem okiem, konwulsyjnie cisnęła do siebie płaczącą Malinkę. Lula nie płakała; chociaż-