Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 262.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Gustawa i mnie chcesz zabić teraz... Precz, ja ciebie nie kocham! precz!...
Znów upadł na łóżko.
— Lulu, Lulu moja! ratuj mnie! — szepnął.
Augustynowicz prawie przemocą wyprowadził Helenę z celki. Na korytarzu słychać było przez chwilę szybką ich rozmowę i powtarzane imię hrabianki. Wreszcie Augustynowicz wrócił sam.
Był blady, grube krople potu spływały po jego czole.
— Wszystko skończone! — szepnął.

∗             ∗

Helena biegła, gnana rozpaczą. Słowa Szwarca i krótka rozmowa z Augustynowiczem rozdarły krwawą błyskawicą wiele ciemnych dla niej okoliczności. Biegła bez celu, byle naprzód. Myśli paliły ją jak ogień, a raczej nie były to już myśli, lecz gnane wichrem w szalony skręt kolisko iskier. Miasto w godzinę wieczorną świeciło tysiącem świateł, patrzało na nią jasnemi szybami spokojnych ognisk