Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 265.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Nagle zamknęła oczy i, wyciągnąwszy przed siebie ręce, rzuciła się naprzód.
Równocześnie z pluskiem wody rozległ się jej krzyk, krótki, przytłumiony falą, ostatni.
Potem nastała cichość. Na niebie była noc głęboka.