Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Na marne 270.jpg

Ta strona została uwierzytelniona.

Szwarc nie odrzekł nic; na twarzy jego znać było lekkie zamyślenie.
Po niejakim czasie odezwał się:
— Co się dzieje z Heleną? Ona tu była?
Augustynowicz zmieszał się.
— Była, stary... była.
— No, a teraz?
— To jest... tak... niby chora... mocno chora.
Twarz Szwarca pozostała obojętną.
— Cóż jej jest? — spytał leniwie.
— Jej?... ona... Ot, powiem ci prawdę, tylko się nie przestrasz.
— No?
— Helena nie żyje?... utopiła się.
Po twarzy Szwarca przemknęło nieokreślone jakieś wrażenie; zrobił usiłowanie jakby się chciał podnieść na łóżku, po chwili jednak opuścił głowę na poduszki.
— Wypadkiem? naumyślnie?... — spytał.
— Odpocznij, stary, odpocznij; nie wolno ci jeszcze dużo rozmawiać. Później opowiem ci wszystko.