Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/019

Ta strona została uwierzytelniona.

W pierwszej klasie za to, że raz w ćwiczeniu napisał można starosta, pobudzono go do pilniejszego zajęcia się polską gramatyką, której dział właśnie u mnie prowadzi. Czasem jeszcze chroma, ale zapału ma dużo. On także jest od subjektów handlowych i filozofji.
Zanotowawszy te szczegóły, pojechał Tissot do Kurjera Ćwiartkowego[1].
— Witam, witam, — rzekł, ściskając go redaktor — jesteś pan w zbiorniku ogłoszeń. Cały las! Patrz pan: tu świeża mamka, tam ceter dobrze ułożony, tam panny podręczne, tu przechodząc zgubiona portmonetka — wszystko pan znajdziesz. A jaka elegancja i żywość w tekście pisma! Ten oto dobrze ułożony młodzieniec jest głównym moim pomocnikiem i stylistą. Hej, panie Prztyczek, porozmawiaj z panem Tissotem.
— Świat — rzekł, zwracając się do gościa młodzieniec — ma u góry szczyty, na dole pyłki. Szczytem cierpliwości jest wylizać wszystką sól Wieliczki, pyłkiem zuchwalstwa — nie zdjąć czapki przed procesją. Widziałem wiele szczytów i pyłków!

— Ten zaś młody człowiek, poważnie zamyślony, — mówił redaktor, wskazując na innego — jest od wyścigowego toru, prawa i doktora Tannera, tamten — od zbrodni i sztuki, a tamten od mięsa i ludu. On — to my. Do widzenia, kochany panie, na kongresie literackim w Lizbonie.

  1. „Kurjer Warszawski“. (Przypisek wyd.)