Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/029

Ta strona została uwierzytelniona.

jeden też caballero stawiał na kartę po dziesięć wołów i dwadzieścia krów. Bogactwem były także stada koni, tak zwanych mustangów, o krwawych oczach i pokudłanych ogromnych grzywach, ścigłych ale złośliwych. Kobiet brakło zupełnie. Miejscowi mieszkańcy osady brali za żony Indjanki z pokoleń Soussonów i Wężów, które to pokolenia zamieszkiwały stoki Sierry Newady.
Życie prowadzono pustynne i nawpół dzikie. Księżyc, który wieczorami podnosił się nad „łąką“, oświecał ziemię uśpioną, zupełnie pierwotną. Dymy, wydobywające się z pomiędzy wierzb, były jedynym znakiem, iż ludzie żyją nad Sacramento. Ciszę przerywało tylko wycie dzikich zwierząt i klekotanie historycznego tartaka.


III.
SACRAMENTO.

W kilka lat po odkryciu złota zmieniło się wszystko.
Domy meksykańskie pochyliły się jeszcze mocniej na wodzie, ale w prostopadłym kierunku od rzeki wyrosło, jak grzyb po deszczu, anglosaskie city. Po prawdzie city to składało się z jednej długiej ulicy, która dziś nosi nazwę: K-street, a wówczas nazywała się ulicą Górników. Bruku na niej jeszcze nie było i domy nie wznosiły się nieprzerwanym szeregiem.