Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/059

Ta strona została uwierzytelniona.

poszukiwanie swych Yollofów, tem bardziej, że gdy wracała, w połowie drogi doszedł jej uszu odgłos dalekiego strzału.
Zarządzone poszukiwania nie wydały jednak rezultatu. Jeden z murzynów spotkał wprawdzie jakiegoś nieznanego strzelca w lesie, ale nie mógł niczego się od niego dowiedzieć.
Na pytanie, czy to on mieszka w szałasie poniżej strumienia Czerwonych Skór, strzelec odpowiedział „ja“; na pytanie, co robi, odpowiedział: „co mi się podoba“.
Po tygodniu nie było więcej o nim mowy. Tajemnicza postać przestała Mary straszyć, a zaczęła ją interesować. W jednostajnem życiu pustyni była to jakaś nowość. Mary, polując w lesie, myślała, że może gdzie niedaleko krąży tajemniczy strzelec — i czasem ją to gniewało, częściej jednak bawiło.
Okolica wydawała się tak bezpieczną, że piękna amazonka częstokroć nie brała ze sobą swego niedźwiedzia. Zdarzało się to zwłaszcza wówczas, gdy się rozespał i gdy trącony piękną nóżką Mary, zamiast wstawać, mruczał gniewliwie.
Zwykle jednak doganiał ją potem, jakby się wstydził swego lenistwa.


XII.

Pewnego razu mrok zaskoczył ją w lesie, szła jednak śmiało wąską żwirową ścieżynką, która nie