Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/070

Ta strona została uwierzytelniona.

tował życie. Mam ci spłacić wielki dług — i... jeśli w tym długu przyjmiesz moją rękę — oto ona.
Nastała chwila ciszy — słychać było tylko szum kaskad i pogwizdywanie czerwonoskrzydłych szpaków.
Rows wyglądał, jak człowiek, który ugina się pod brzemieniem szczęścia. Nakoniec przerwał milczenie.
— O! miss Mary, nie mów nic podobnego. Raz zdarzyło mi się także uratować życie jednemu gambusinowi meksykańskiemu, który potem, gdyśmy na pustych placerach znaleźli dużo złota, mawiał do mnie: schowaj swoje nugety — nie kuś mnie. Teraz ja toż samo, pani: nie kuś mnie. Ja twoim mężem?... ja, prosty człowiek, który zaledwie umie pisać i czytać?...
— Jestem prostą dziewczyną i mogę zostać żoną uczciwego pioniera.
— O, Boże! — mówił Rows, sciskając głowę rękoma, — widziałem żony pionierów z tamtej strony Wielkich Jezior: wszystkie żuły tytoń i piły wódkę. Pani żoną pioniera? Nie, miss Mary... A przytem... Zwarjowałbym ze szczęścia. Nie umiem tak pięknie mówić, jak dżentelmani ze Wschodu, ale przecie rozumiem, że pani nie możesz mnie tak kochać, jak ja panią... Powiedz, Mary, czy tak nie jest? Czy byłabyś ze mną szczęśliwą? Czym ja mąż dla ciebie?... Żyjąc ze mną, ujrzałabyś, żem prostak, żem ja, jak dziecko, jak czerwonoskóry, który tylko w lesie umie sobie dać rady, a między