i farbierni. Taki jest mój majątek, który zczasem przejdzie na moją córkę, ponieważ jest ona jedynem mojem prawem dziecięciem. A teraz pytam się ciebie: z czem ty przystępujesz do interesu? co masz? ile ci przynoszą twoje warzywa i jak wielki jest naprawdę ten ogród, który uprawiasz?
— Ogród mój — odpowiedział Abdolonim — niewiele większy jest, o Marhabalu, od tej komnaty, w której przed tobą stoję! Ale prócz tego posiadam osła i serce, pełne miłości.
— Średni osieł wart jest pięćdziesiąt drachm fenickich, to jest trzy razy mniej, niż ta laska, którą trzymam w ręku i którą chciałem cię w pierwszej chwili obić, czego jednak nie uczyniłem, zarówno przez wrodzone mi umiarkowanie, jak i dlatego, żeby jej nie połamać. Co do miłości — miłość jest to ogień. Kto ma mąkę i patelnię, może przy nim upiec podpłomyki. Ale powiedz mi, Abdolonimie: gdzie jest twoja mąka i patelnia?
Abdolonim spuścił głowę i milczał.
A Marhabal, widzął w jego milczeniu triumf swego rozumowania, uśmiechnął się z zadowoleniem i mówił dalej:
— Córka moja posiada dostatek szat i klejnotów, lecz posiada to wszystko dlatego, że ojciec jej miał głowę na karku i umiał sobie dawać rady w życiu. Gdybyś ty jednak spotkał Thalestris nagą, na jednej z takich skał bezludnych, jakich jest wiele na naszem wybrzeżu, cóżbyś w takim razie uczynił?
Abdolonim zaczerwienił się po uszy.
Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/090
Ta strona została uwierzytelniona.