wam twoja miłość? Czy starczyłaby wam za dach nad głową i czy potrafiłaby was nakarmić? Co ty mógłbyś wnieść do spółki prócz rzodkwi i miłości? Mówisz, żeś młody? — dobrze! Ale czy to ty jeden masz w Sydonie skład z tym towarem? Mówisz, żeś pracowity? — także dobrze. Ale i każdy niewolnik, chce, czy nie chce, musi być pracowity. Coś ty lepszego, niż niewolnik? Żeś uczciwy? O wa! Dwa dni temu odniosłeś drachmę, którą ci za warzywo nadpłacił mój podstarości, boś myślał, że mnie tem ujmiesz. Ale dajmy na to, żeś uczciwy — to i co? Dlaczego nie miałbym cenić więcej uczciwą nędzę od uczciwego bogactwa? Człowiek uczciwy, a przytem bogaty, pachnie nardem, albowiem ma na to, by się nim codzień namaścić, twoją zaś uczciwość czuć nawozem, który do śmierci będziesz przewracał, gdyż nic innego nie potrafisz.
— Umiem grać na cytrze! — zawołał nieszczęśliwy Abdolonim.
— Lepiej dla ciebie byłoby o tem nie mówić — odpowiedział Marhabal. — To się podobać może mojej córce, nie mnie. Wiem, że u Greków, kto nie gra na cytrze, ten uchodzi za gbura i barbarzyńcę. Są tam ludzie, którzy nic innego nie czynią, a jednak otacza ich sława i — choć trudno temu uwierzyć — otacza ich szacunek większy, niż cieślów, którzy budują okręty, a nawet — niż kupców. Ale Grecy to naród dzieci, nasz zaś Sydon — to miasto poważne i zamieszkałe przez ludzi rozsądnych. Co do mnie, uważam, że człowiek młody, zdrów i silny, który,
Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/092
Ta strona została uwierzytelniona.