ród twój, jak twoja skromność i twe wielkie cnoty czynią cię godnym sydońskiego berła i tronu.
Lecz Abdolonim, nie wierząc jeszcze słowom mówcy, odpowiedział:
— Ród mój istotnie jest królewski, przeto źle i niebacznie czynicie, jeśliście przyszli urągać biedakowi, który, wiedzcie o tem, ma śmierć w sercu, a łopatę w ręku.
Na to posłannik wyciągnął ku niemu płaszcz purpurowy i rzekł z wielką powagą:
— Abdolonimie, zbudź w swej duszy godne króla uczucia; porzuć zwątpienie i porzuć swą brudną opończę! Obmyj, panie, ręce i oblicze z prochu ziemi — i wdziej ten płaszcz, który ci w imieniu Aleksandra i całego narodu sydońskiego przynoszę. A gdy zasiądziesz na stolcu sydońskim, jako pan życia i śmierci wszystkich obywateli, wspomnij wówczas niekiedy na stan swój poprzedni, nie daj opętać się dumie i zachowaj te wszystkie cnoty, które cię dzisiaj na tron wyniosły[1]. Żyj nam i panuj, o źrenico Baala — i niech jutrzejsze słońce już nie w tym ubogim ogrojcu, ale w twoim królewskim zamku ci zaświeci!
— Żyj nam, źrenico Baala! — poczęły wołać głosy z tłumu.
— Wyniosły cedrze libański!
- ↑ Przemówienie powyższe jest niemal dokładnym przekładem z Kwintusa Kurcjusza, który w dziele De rebus gestis Alexandri Magni opisuje w ten sposób powołanie na tron sydoński młodego i ubogiego ogrodnika Abdolonima.