Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/142

Ta strona została uwierzytelniona.

— Co jest to samo?
— To, że ciocia ciągle uważa mnie za dziecko.
— Myślisz, że mój tatuś i mamusia patrzą na mnie inaczej?
Marynia rozgarnęła obu rękoma jasną czuprynę i, poruszając ramionami, poczęła narzekać.
— Mieć dwunasty rok i być strzeżoną, jak pięcioletnie bébé, tego człowiek, doprawdy, nie może już wytrzymać. Cioci do głowy nie przyjdzie, że ja już wszystko wiem, a czego nie wiem, tego się domyślam.
Na to Irka zbliżyła się szybko i, odrzuciwszy wtył warkocz, pytała z miną rozciekawioną i przejętą:
— Domyślasz się? — czego? czego?
— Różnych rzeczy — odpowiedziała Marynia. — A ty nie?
— Naturalnie... ale żeby tak zupełnie na pewno...
— Na pewno, to i ja nie. W każdym jednak razie wiem już tyle, że mogę wszystko czytać, a tymczasem ciocia chce, żebym czytała powiastki dla dzieci.
— Na to stanowczo nie można się zgodzić — odpowiedziała z godnością Irka.
A po chwili zaś:
— Dostałaś burę za czytanie?
— I jaką! Przed godziną wyciągnęłam z szafy bardzo zajmującą powieść, pod tytułem Syn naturalny i zaczęłam czytać. Ledwie jednak przeczytałam kilka stronic, nadeszła ciocia, odebrała mi książkę i zmyła głowę, co się nazywa.