Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/147

Ta strona została uwierzytelniona.

lekcje. Atrament, papier, pióra, wszystko było gotowe. Należało tylko wezwać w pomoc natchnienie i zacząć.
Dlaczego natchnienie znajduje się zawsze pod sufitem, na to dość jest trudno odpowiedzieć. To tylko jest pewne, że jakkolwiek Maryni i Irce nikt o tem nie mówił, obie poczęły patrzeć na sufit.
Na stole przez dłuższy czas panował zupełny spokój, natomiast pod stołem czarne pończoszki i żółte trzewiczki kiwały się to naprzód, to wtył, tym jednostajnym ruchem, który w pospolitym języku nazywa się „robieniem garnków“. Ściśle biorąc, nie jest to może ruch zbyt poważny, ale trudno go brać za złe osobom, które, w postawie siedzącej, nie dostają jeszcze stopami do ziemi.
Milczenie i „robienie garnków“ przerwała pierwsza Marynia:
— Czy można pisać powieść we dwie?
— Można — odpowiedziała Irka. — Pan Stefan rozmawiał raz o tem z moimi rodzicami, kiedy czytał im jakąś powieść, pisaną przez dwóch autorów francuskich. A skoro można pisać we dwóch, to można i we dwie.
— Więc jedna będzie pisała, druga dyktowała?
— Nie; będziemy komponowały razem, a pisać będzie każda na swoim arkuszu. Potem ja zabiorę swój arkusz, ty swój, będziemy myślały o tem, co jest napisane, a jeśli której przyjdzie co nowego do głowy, to nazajutrz drugiej powie.
— Dobrze, więc zaczynajmy.