Robienie garnków pod stołem rozpoczęło się na nowo, ale nie trwało już długo.
— Jak się będzie nazywał bohater? — spytała Irka.
— Kto?
— Nie rozumiesz? — ten, który się będzie kochał.
— Rozumiem wybornie. Niech się nazywa Stefan.
— A ona Aniela, tak, jak ciocia?
— Ale nie... Może lepiej będzie wymyślić inne imiona, bo nużby ciocia się rozgniewała, że opisujemy ją i pana Stefana. Powiem ci jedną tajemnicę. Oto słyszałam, jak służba mówiła, że pan Stefan się z ciocią ożeni. I zaraz zapytałam cioci, czy to prawda, ale ciocia tylko się zaczerwieniła i kazała mi być cicho.
— Słyszałam i ja, jak mój tatuś mówił do mamusi tak: „On w każdej chwili gotów, a i ona nie od tego“. Ogromnie byłam ciekawa, co to znaczy, ale także powiedzieli mi, żebym się nie wdawała w nieswoje rzeczy.
— Więc nie może być: Stefan i Aniela?
— Nie, ale jakże się mają nazywać?
— Niech on będzie Juljusz.
— Owszem. Śliczne imię. A ona?
— Idalja.
— Pysznie. Ty widocznie masz talent.
— Może i trochę mam — odrzekła skromnie Marynia.
Pióra nie zaczęły jednak odrazu skrzypieć po
Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/148
Ta strona została uwierzytelniona.
— 137 —