A ty płakać przestałaś?
(znów trwożnie)
Ale tatuś się zaciął.
Ot, jak zwykle, palestrant. Może nietyle osobista niechęć ku panu Janowi, ile raczej dawna przyjaźń dla kolegi Młynika, również palestranta. A po nieboszczyku Młyniku pozostał syn, który w pojęciu ojca jakby stworzony dla ciebie.
(rzucając się)
Nie chcę Krupnika, nie! Raczej do klasztoru pójdę!
Coprawda, ma ojciec twój i pewien rankor do rodu Zarembów. Posłuchaj, opowiem ci, jako to było. Ojciec twój, nim się z twoją matką ożenił, chciał brać pannę Kuleszankę na Podlasiu, w której okrutnie był rozmiłowan. Ba! cóż z tego, kiedy był i drugi zalotnik, towarzysz pancerny, brat tego właśnie Zaremby, który się w tobie kocha. Naszym palestrantom nie nowina szabla, ale twój ojciec był bojaźliwego serca, zdrowia nie miał, siły nijakiej, chowały go od dzieciństwa niewiasty — i po prawdzie... nie z szabli wyrósł wasz ród, jeno z kancelarji. Juści tak, bo twój dziad był sekretarzem