może większy dramat niż ból w zwykłej formie łez i narzekań. Ale od Stańczyka wieje duch jakiś wyższy i potężniejszy. Nie jest to tylko utwór, wydany na świat w chwili romantycznej goryczy.
Zachwyca on też grą tonów, czarodziejskiem fantastycznem zestawieniem świateł i cieniów, szczerością i głębokością uczucia i siłą twórczą, która tak wyraźnie umiała pochwycić to coś groźnego i tajemniczego, co zapowiadało się ówczesnemu światu.
Postać Stańczyka jest skończoną doskonałością. Uczucie wypowiada się w niej nietylko wyrazem, ale i ruchem, najzupełniej odpowiednim nastrojowi duszy. To ciało, rzucone niedbale na fotel, głowa, spuszczona na piersi, ręce opadłe — malują zarazem zniechęcenie, znużenie, zwątpienie i boleść z niezmierną prawdą, dzięki której widz przejmuje się tak szczerze i bezpośrednio wrażeniem, jak szczerze oddał je artysta.
Albowiem Matejko widocznie oddawna pokochał tę postać — i powtórzył ją po raz drugi w najnowszem swem arcydziele. Ten obraz, o którym obecnie mówimy, jest jednem z pierwszych sławnych płócien artysty. Niema też w nim jeszcze tego spokoju i mistrzowskiego objektywizmu, z mocy którego rzecz mówi sama za siebie. Późniejsze obrazy to epos — w tym jest jakiś liryzm, jakieś rozkołysane i smutne ja artystyczne.
Ten liryzm wyróżnia obraz od innych i nadaje mu szczególne piętno.
Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/236
Ta strona została uwierzytelniona.
— 225 —