mada przyszła z darami, z pomocą. Ambicja radziła jej nie przyjąć — i nawet potrzeby naglącej nie było — ale on przyjął, by serc nie odpychać, jak brat od braci. Potem, gdy Skałę gromada napadła, gdy swoi obciążyli go zarzutami i przekleństwy, on, najbardziej skrzywdzony, obronił go. Wówczas poruszyło się twarde serce chłopskie — i Skała-dziedzic rzucił się z płaczem do nóg dawnego pana, który podjął go od nóg do piersi.
Wspólne ich winy miało zmazać przyszłe pokolenie.
Jest w tem wszystkiem trochę melodramatu, a może i sporo. Dziwna rzecz, że najbardziej właśnie melodramatyczne są surduty, a nie siermięgi. Rzecz na scenie dzieje się szybko, więc i ów pan zbyt szybko na scenie się zmienia. W naturze musiał być albo od początku mniej obojętnym, więcej sercowym, uczciwszym, albo zmieniać się tak wolno, jak kamień, na którym kropla po kropli przez całe lata szczerby czyni. Te wszystkie surduty są o kilka tonów za liryczne, a ci chłopscy synowie w rolach inżynierów i agronomów o tyle chyba możliwi, że rzecz się dzieje w Galicji, gdzie rzeczywiście wielu gospodarskich synów pobiera wyższą edukację. Czy jednak oni wszyscy są tacy, jakich widzimy we Wspólnych winach, czy córki ich dawnych dziedziców tak łatwo oddają im serca i ręce — rzecz wątpliwa. Ale te usterki i melodramatyczny charakter utworu wynagradzają przepyszne ramy obrazu. Bądź co bądź, w tej sztuce główną rolę gra
Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/250
Ta strona została uwierzytelniona.