z listów, pisanych z Szafarni do kolegów. Oto co np. Fryderyk pisze do Wilhelma Kolberga.
„Kochany Wilusiu! Dziękuję ci za twoją pamięć o mnie, ale z drugiej strony gniewam się na ciebie, żeś taki brzydki, niedobry, żeś taki et caetera i do mnie tylko półpiórkiem piszesz. Czy ci papieru, czy pióra, czy atramentu szkoda było? Możeś czasu nie miał, żeś się tylko przypisał? Ej, bo, to, to! — na koniu jeździ, bawi się dobrze, o mnie nie myśli. Ale co tam! daj mi buzi i zgoda.
Cieszę się, żeś zdrów, wesół, bo tego na wsi potrzeba. Mnie jest także przyjemnie, że do ciebie pisać mogę. Ja się też wcale nieźle bawię, a nietylko ty jeździsz na koniu, bo i ja umiem na nim siedzieć. Nie pytaj, czy dobrze, ale umiem, przynajmniej tak, że koń powoli, gdzie chce, idzie, a ja, jak małpa na niedźwiedziu, na nim ze strachem siedzę. Dotąd nie miałem przypadku zlecenia, bo koń mnie nie zrzucił, ale... może kiedy zlecę, jeżeli mu się spodoba.
Nie będę ci głowy zawracał mojemi interesami, bo wiem, że ci się to nanic nie przyda. Muchy mi często na wyniosłym nosie siadają, ale to mniejsza, bo to jest prawie zwyczajem tych natrętnych zwierzątek. Komary mnie gryzą, ale i to mniejsza, bo nie w nos. Biegam po ogrodzie, a czasem chodzę. Chodzę do lasu, a czasem jeżdżę, notabene nie na koniu, lecz w bryczce, w koczu lub