puszczał jeszcze, jakie wypadki oddzielą go od domu i od kraju. Tęsknił, bo widział, co zostawia, a nie wiedział, co go czeka. Może obawiał się tej przyszłości... Wszystko to jednak były powody i smutki dość błahe, wiotkie, kruche. Były to raczej chwilowe złe humory i przeczucia. W następnych listach znowu więcej ożywienia. Zdając sprawę z jakiegoś cudnego kwintetu, odegranego u hr. C., w którym brał udział, tak pisze: „Dziwisz się, żem nie zasnął. Ale kiedy taka ładna panna tam była, co mi mój ideał bardzo przypominała. Wystaw sobie, przesiedziałem do 3-ciej po północy“.
Znowu wzmianka o ideale nader nawiasowa, również jak i wszystkie następne. Chopina tak zajmowała podróż, muzyka i własna przyszłość, że na poważniejsze uczucie nie było miejsca w jego sercu. Nadto był zajęty i rozerwany. Zdawaćby się mogło, iż sam się łudził i sam wmawiał w siebie tę miłość do Gładkowskiej. Nęciły go, jako artystę, formy uczucia, romantyczne strony, efekta rozłączenia, żale z odległości — słowem: była to raczej miłość dla miłości, niż dla osoby. W pewnym wieku znajduje się lubą przyjemność w udręczeniach miłości, w drażnieniu siebie samego, a wówczas pierwsza spotkana na drodze kobieta staje się pozornie ideałem, a w rzeczywistości partnerem, do gry potrzebnym. Że przytem dużo być musi wmawiania w siebie rozmaitych rzeczy i sztucznie wzniecanych egzaltacyj, łatwo zrozumieć, jak również i to, że takie uczucie trwać może dość długo, bo aż do chwili,
Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/268
Ta strona została uwierzytelniona.