się wspaniały kursal; pełno Anglików, Francuzów, Niemców, Amerykanów, Polaków, Moskali, Włochów i wszelkiego rodzaju obcokrajowców spaceruje tam i napowrót lub siedzi między szklannemi ścianami kursalu, spoglądając na morze przez perspektywy, lub bawiąc się różnojęzyczną rozmową.
Patrzyłbym był na to wszystko Bóg wie jak długo, gdyby nie to, że trzeba było wracać do miasta i szukać sobie mieszkania, bo w hotelu drogo kosztuje. Wróciłem więc i przy wejściu na rue de Flandre spotkałem znajomego, niejakiego p. Mateckiego z Warszawy, który bawił tu już od dni dziesięciu i znał miasto lepiej ode mnie. Z pomocą tegoż p. Mateckiego znalazłem mieszkanie, jak na tutejsze ceny bardzo niedrogie, bo za dwa franki na dobę, na Rue de Flandre Nr. 3. Jest to jeden pokoik, dość spory, ładnie umeblowany i idealnie czysty. Moja gospodyni, dość tłusta i dość przystojna Flamandka, nazywająca się poetycznie Espérance, zarazem usługuje mi, czyszcząc rzeczy, obuwie i t. p. Ktoby to u nas uwierzył, że córka właścicielki kamienicy, średnio wykształcona, ubierająca się tak, jak wszystkie panie na świecie, nie wstydzi się usługiwać. Ha! co kraj to obyczaj! U nas inaczej! inaczej! inaczej! — W hotelu, w którym się zatrzymałem chwilowo (St. Denis), zdarli mię bez miłosierdzia, ale teraz, gdy się już urządziłem, poznaję, że drożyzna, jakkolwiek znaczna, nie jest jeszcze tak wielka, jak mówią. Wydatki moje dzienne, oprócz opłaty za kursal i za kąpiele, oprócz kostjumu i płóciennych
Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/376
Ta strona została uwierzytelniona.