Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/393

Ta strona została uwierzytelniona.

jących języka, nie wiedzących, jak sobie dać rady, istotnie musi być opłakanym.
Ameryka, a ściślej mówiąc Stany Zjednoczone, nie są ziemią niegościnną. Ci szorstcy demokraci yankesi, wiecznie zajęci businessem, mają w gruncie rzeczy lepsze serca, niż się napozór wydaje. Jest to kraj prostych ludzi i prostych uczuć. Młody i zdrowy mężczyzna usłyszy tam wprawdzie jedną odpowiedź: pomagaj sam sobie — i z głodu może umrzeć, jeśli nie potrafi iść za tą radą. Niedołężny zato starzec, kobieta, dziecko, doznają tam takiej pomocy, jak nigdzie. W stosunku jednak do emigracji najszczersza pomoc prywatna byłaby niewystarczającą, a wreszcie w tego rodzaju sprawach, jak kwestja pomocy dla wychodztwa, tylko obustronna korzyść może być regulatorem. Otóż, o ile np. napływ Chińczyków jest dla młodej rzeczypospolitej niebezpieczny, o tyle napływ białych korzystny. Biali stają się obywatelami, osiadają na roli, zamieniają pustynie w uprawne łany, zakładają miasta, wytwarzają nowe stosunki handlowe i potężny rozwój ekonomiczny. Interesem więc Unji jest popierać przypływ wychodztwa europejskiego. Tym celem w New Yorku istnieją tak zwane domy dla emigrantów, gdzie każdy przybyły może znaleźć przytułek, pożywienie, naukę angielskiego języka i jakiegoś rzemiosła. Prace, dokonywane w takich zakładach przez emigrantów, idą na pokrycie kosztów ich utrzymania; po pewnym zaś czasie, gdy wychodźca przygotowany już jest do walki