najmniej step, szumiący falą traw — z tej strony, aż do Sierra Nevada, to pustynia biblijna, bezpłodna, skalista, na której łysa ziemia poci się solą, a widnokrąg, zamknięty jakoby zwaliskami jakichś murów, przypomina krajobrazy z piekła Danta w ilustracjach Dorégo.
Te stepy, „kanjony“, góry i pustynie, to tak zwany Far-West — Daleki Zachód. Ludność całej środkowej Europy mogłaby się w nim pomieścić, a z jego bogactw rolniczych i mineralnych drugą taką cywilizację możnaby stworzyć. Ziemia tu niczyja. Ludność rolnicza zaczyna ją zalewać powoli od strony Chicago, ale kto osiada na brzegu, ten ma przed sobą zawsze ogromne przestrzenie niezamieszkane. Na owych brzegach też każdy może stać się właścicielem. Ale długo nacierpi się nasz chłop, nim zrozumie radę, rzuconą mu na Wschodzie od niechcenia:
— Go to the Far-West. Idź na Daleki Zachód, a znajddziesz ziemię i robotę.
Pominąwszy już jednak to, że aby iść na Daleki Zachód, trzeba naprzód wiedzieć, że on istnieje, o czem nowo przybyły nasz chłop nie ma żadnego pojęcia — iść tam niełatwo. Sama podróż koleją z New Yorku do Chicago, choćby emigranckim tylko pociągiem, więcej prawie kosztuje niż z Hamburga do New Yorku. Potem i przybywszy już na ziemie niezajęte, trzebaż mieć pługi, siekiery, kosy, wozy, konie, muły, broń przeciw dzikim zwierzętom, ziarno na zasiew, słowem: cały tabor
Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/398
Ta strona została uwierzytelniona.