(Teksas), Cattage Hill (Tek.), Mulberry (Tek.), Bluff (Tek.), Bandera (Tek.), Platonia (Tek.), Plantersville (Tek.), a nakoniec dwie jeszcze, świeżo założone: Waren Hoino w Arkanzas i Nowy Poznań w Nebrasce.
W niektórych z tych miast i miasteczek żyją Polacy we wspólnej organizacji z Czechami (Lemont Ill.), w innych nawet z Irlandczykami (Calomet, Mich.). Czysto polskie osady są Radom w Illinois, Kraków w Missouri, Polonia w Wisconsin i Panna Marja w Teksas. Są to większe lub mniejsze miasteczka rolnicze, mające po kilkaset rodzin, szkoły, kościoły i własny samorząd, na podobieństwo wszelkich innych gmin amerykańskich. Charakter ich wogóle jest do tego stopnia polski, że prawie w niczem nie różnią się od leżących w Polsce. Trafiają się tam nawet i Żydzi, lubo nie w takiej ilości jak u nas, albowiem bardziej ich nęcą wielkie rynki handlowe. Żydzi polscy, których w Ameryce spotkałem, byli to wogóle ludzie dostatni. We wszystkich większych miastach jest ich mnóstwo, wogóle zaś dochodzą do majątków. Amerykanie, dawno już osiedli, nazywają greenhornami (nowicjuszami) świeżo przybyłych i zwykle wyzyskują ich na każdym kroku, tymczasem nasz polski Żyd, dzięki wrodzonemu sprytowi do interesów i rzutkości, przybywszy do New Yorku np. w niedzielę, w poniedziałek zaczyna zaraz handelek, a we wtorek zdarza mu się wyprowadzić już w pole najbardziej szczwanego Amerykanina, jeżeli tenże chciał
Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/405
Ta strona została uwierzytelniona.