Gdy, pobrzękując, trzoda do dom wraca,
Słońce zachodzi i kończy się praca?
Szczęśliwy wieśniak! To raz bursztynowe
Miody podbiera, — to w wańtuchy nowe
Pakuje wełnę po owieczek strzyży,
To, gdy owocna jesień się przybliży,
Czerwone jabłka i soczyste grusze
Pieszczą mu oko i radują duszę.
Na południowych przymurkach, wśród sadu,
Znajdzie też źrzałe kiście winogradu:
Tak wszelki owoc, który ziemia rodzi,
Zysk mu przyniesie i pracę nagrodzi.
A jeśli w cieniu lip, albo topoli,
Zechce odpocząć, wówczas wszelkich boli
Snadnie zapomni i zwolna zatonie
W takim spokoju, jak na matki łonie.
U stóp mu płyną chłodne wody rzeki,
Szemrzą ruczaje wśród słonecznej spieki
I świegot ptasi, mącąc wiejską ciszę,
Senną piosenką do snu go kołysze.
A kiedy zima zwykłym rzeczy biegiem
Z chmurnego nieba świat zasypie śniegiem,
On chwyta oszczep i z pieskami żwawo
Hajże na dzika do kniei z obławą!
Albo też drozdom zdradne sieci stawia,
Rad, gdy zajączka ujmie lub żórawia,
Któren, odstawszy niebacznie od stada,
Na łup się skusi i w sidło zapada.
Przy tych zabawach na miedzach swej wioski
Nawet miłosnej zapomni człek troski.
Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Pisma zapomniane i niewydane.djvu/485
Ta strona została uwierzytelniona.