Lecz w tym ostatnim wypadku co za szczęście w nieszczęściu, że zostaną zwyciężeni przez Anglo-saksonów, a nie naprzykład przez Prusaków!
Pod panowaniem angielskiem otrzymają samorząd, prawa ich i język będą uszanowane, ziemia nie będzie im wydzierana przez żadne komisje, rozporządzające miljonami, na które w Prusach muszą się składać wszyscy poddani państwa, a zatem i ci, przeciw którym owe miljony mają być użyte.
Wreszcie, jeśli Edward VII, lub ktokolwiek z jego następców, stawiąc w zakład honor narodu i dynastji, poręczy Boerom słowem królewskiem ich prawa, to nie do pomyślenia jest, aby znalazł się w Anglji minister dość bezwstydny, któryby miał odwagę powiedzieć, jak Bismark w pełnym parlamencie: „Słowo królewskie grosza nie warte“.
Nie znajdzie się także żaden Anglik, któryby nie rozumiał, iż złamanie słowa królewskiego jest hańbą dla dynastji i państwa.