pany stary krater jakiegoś wulkanu, wnet jego ogień wewnętrzny szuka sobie innych ujść. Toruje nowe drogi i tworzy nowe kratery, któremi wybucha płomień i wylewają się strumienie lawy. Wspaniałą analogję do tego zjawiska stanowi twórczość duchowa polska. — Życie narodu nie zgasło, a niepohamowane jego siły wstrząsały pokładami, któremi je przywalono — i wyrywały drogi, któremiby mogły wydostać się na świat słoneczny. Można było nałożyć kajdany na ręce i nogi, niepodobna było skować uczuć i myśli. Więc znalazły one ujście w literaturze. — Jeśli wypowiadanie ich w ojczyźnie krępowała cenzura[1], tem górniej i potężniej wypowiadała się dusza polska ustami emigracji w krajach wolnych. W ten sposób literatura polska stała się poniekąd surogatem całego życia narodowego. Była ona i jest dotychczas nietylko mózgiem i sercem, ale i płucami, któremi naród oddycha, a ponadto, nazewnątrz, wobec państw, rządów i ludów, które dla własnej wygody wolały uważać Polskę za rzecz martwą, nie przestała ani
- ↑ Cenzura rosyjska posuwała się do tego stopnia głupoty, że zabraniała używania takich słów, jak: „lud“ i „młodość“. Na dowód przytaczam dwa wiersze z „Ody“ Mickiewicza:
Bez serc, bez ducha, to szkieletów ludy.
Młodości! podaj mi skrzydła....
W przeróbce cenzuralnej:
Bez serc, bez ducha, to daremne trudy.
Zdolności! podaj mi skrzydła....