Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.1 010.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

zdarzył się jakiś budzący podziw retor, o którym mówiono w mieście, lub gdy w ephebiach odbywały się wyjątkowo zajmujące zapasy. Zresztą miał w swej „insuli“ własne kąpiele, które słynny wspólnik Severusa, Celler, rozszerzył mu, przebudował i urządził z tak nadzwyczajnym smakiem, iż sam Nero przyznawał im wyższość nad cezaryańskiemi, chociaż cezaryańskie były obszerniejsze i urządzone z nierównie większym przepychem.
Po owej więc uczcie, na której znudziwszy się błaznowaniem Vatiniusa brał wraz z Neronem, Lukanem, i Seneciem udział w diatrybie, czy kobieta ma duszę — wstawszy późno, zażywał, jak zwykle, kąpieli. Dwaj ogromni balneatorzy złożyli go właśnie na cyprysowej „mensie“ pokrytej śnieżnym egipskim byssem — i dłońmi maczanemi w wonnej oliwie poczęli nacierać jego kształtne ciało — on zaś z zamkniętemi oczyma czekał aż ciepło laconicum i ciepło ich rąk przejdzie w niego i usunie zeń znużenie.
Lecz po pewnym czasie przemówił — i, otworzywszy oczy, jął rozpytywać o pogodę, a następnie o gemmy, które jubiler Idomen obiecał mu przysłać na dzień dzisiejszy do obejrzenia... Pokazało się, że pogoda jest piękna, połączona z lekkim powiewem od gór Albańskich, i że gemmy nie przyszły. Petronius znów przymknął oczy i wydał rozkaz, by przeniesiono go do tepidarium, gdy wtem, z poza kotary, wychylił się „nomenclator“, oznaj-