Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.1 026.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i Burrhus patrzyli przez szpary. Jeśli sądzisz, że mogę coś dla ciebie u Aulusa wyjednać, — jestem na twoje usługi.
— Sądzę, że możesz. Ty masz na niego wpływ, a przytem umysł twój posiada niewyczerpane sposoby. Gdybyś się rozejrzał w położeniu i pomówił z Plautiuszem...
— Zbytnie masz pojęcie o moim wpływie i o dowcipie, ale jeśli tylko o to chodzi, pomówię z Plautiuszem, jak tylko przeniosą się do miasta.
— Oni wrócili dwa dni temu.
— W takim razie pójdźmy do triclinium, gdzie czeka na nas śniadanie, a następnie, nabrawszy sił, każemy się zanieść do Plautiusza.
— Zawsześ mi był miły — odrzekł na to z żywością Viniciusz — ale teraz każę chyba ustawić wśród moich larów twój posąg — ot, taki piękny, jak ten — i będę mu składał ofiary.
To rzekłszy, zwrócił się w stronę posągów, które zdobiły całą jedną ścianę wonnej świetlicy, i wskazał ręką na posąg Petroniusza, przedstawiający go jako Hermesa, z posochem w dłoni.
Poczem dodał:
— Na światło Heliosa! Jeśli „boski“ Aleksander był do ciebie podobny, — nie dziwić się Helenie.
I w okrzyku tym było tyleż szczerości, ile pochlebstwa, Petroniusz bowiem, lubo starszy i mniej atletyczny, piękniejszy był nawet od Viniciusza. Kobiety w Rzymie podziwiały nietylko jego giętki