Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.1 198.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Raz jeden.
— I jesteś, panie, pewien, że nakreśliła... Rybę? Oo!...
— Tak jest! — odrzekł zaciekawiony Viniciusz. — Czy odgadujesz, co to znaczy?
— Czy odgaduję! — zawołał Chilon.
I skłoniwszy się na znak pożegnania, dodał:
— Niechaj Fortuna rozsypuje na was porównie wszystkie dary, dostojni panowie.
— Każ sobie dać płaszcz! — rzekł mu na drogę Petroniusz.
— Ulisses składa ci dzięki za Terzitesa — odpowiedział Grek.
I skłoniwszy się powtórnie, wyszedł.
— Cóż powiesz o tym szlachetnym mędrcu? — spytał Viniciusza Petroniusz.
— Powiem, że on odnajdzie Lygię! — zawołał z radością Viniciusz — ale powiem także, że gdyby istniało państwo łotrów, on mógłby być królem w tem państwie.
— Niewątpliwie. Muszę z tym stoikiem zabrać bliższą znajomość, ale tymczasem każę wykadzić po nim atrium.
A Chilon Chilonides, okręciwszy się swym nowym płaszczem, podrzucał na dłoni pod jego fałdami otrzymaną od Viniciusza kieskę i lubował się zarówno jej ciężarem, jak dźwiękiem. Idąc zwolna i oglądając się, czy z domu Petroniusza za nim nie