Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.1 311.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i po co wyglądają na ulicę? Ludzi i tak muszą napotkać, bo, nim dojdą do Karynów, ruch się zrobi na mieście. Co to!? na wszystkich bogów nieśmiertelnych!..
I nagle resztki włosów zjeżyły mu się na głowie.
We drzwiach pokazał się Ursus z przewieszonem przez ramię ciałem Krotona i, rozejrzawszy się raz jeszcze, począł z niem biedz pustą ulicą ku rzece.
Chilo uczynił się przy murze tak płaski, jak kawał tynku.
— Zginąłem, jeśli mnie dojrzy! — pomyślał.
Lecz Ursus przebiegł szybko koło narożnika i zniknął za następnym domem, Chilo zaś, nie czekając dłużej, począł biedz w głąb poprzecznej uliczki, dzwoniąc zębami z przerażenia i z hyżością, któraby nawet w młodzieńcu mogła dziwić.
— Jeśli, wracając, dojrzy mnie zdaleka, to dogna i zabije — mówił sobie. — Ratuj mnie, Zeusie, ratuj Apollinie, ratuj Hermesie, ratuj Boże chrześcijan! Opuszczę Rzym, wrócę do Mesembryi, ale ocalcie mnie z rąk tego demona.
I ten Lyg, który zabił Krotona, wydawał mu się w tej chwili rzeczywiście jakąś nadludzką istotą. Biegnąc, myślał, że to może być jaki bóg, który wziął na siebie postać barbarzyńcy. W tej chwili wierzył we wszystkich bogów świata i we wszystkie myty, z których drwił zwykłego czasu. Przelatywało mu także przez głowę, że Krotona mógł