Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.2 027.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

przyjacielu! Byłem pod waszą bramą i zaklinałem pod nią w imię cnoty Viniciusza, by nie wchodził. Byłem i w Ostrianum, a wiesz dlaczego? Oto od pewnego czasu pracuję nad nawróceniem Viniciusza i chciałem, aby posłuchał najstarszego z apostołów. Niech światło przeniknie do jego duszy i do twojej! Wszakże jesteś chrześcijaninem i wszak pragniesz, aby prawda zapanowała nad fałszem?
— Tak jest — odrzekł z pokorą Ursus.
Chilonowi wróciła zupełnie odwaga.
— Viniciusz jest to pan możny — rzekł — i przyjaciel Cezara. Często on jeszcze słucha podszeptów złego ducha, ale gdyby choć włos spadł z jego głowy, Cezar pomściłby się na wszystkich chrześcijanach.
— Nas większa moc strzeże.
— Słusznie! słusznie! ale co zamierzacie uczynić z Viniciuszem? — spytał z nowym niepokojem Chilon.
— Nie wiem. Chrystus nakazuje miłosierdzie.
— Toś wyśmienicie powiedział. Pamiętaj o tem zawsze, inaczej będziesz się skwarzył w piekle, jak kiszka na patelni.
Ursus westchnął. Chilo zaś pomyślał, że z tym straszliwym w chwili pierwszego porywu człowiekiem zrobiłby zawsze, coby chciał.
Więc pragnąc wiedzieć, jak rzeczy odbyły się przy porywaniu Lygii, pytał dalej głosem surowego sędziego: