Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.2 032.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

domu, odnajdziesz mego wyzwoleńca i oddasz mu ją. Napisano jest na niej, żem wyjechał do Benewentu. — Powiesz Demasowi od siebie, żem to uczynił dziś rano, wezwany pilnym listem przez Petroniusza.
Tu powtórzył z naciskiem:
— Wyjechałem do Benewentu — rozumiesz!
— Wyjechałeś, panie! Rano żegnałem cię przecie przy Porta Capena — i od czasu twego wyjazdu taka ogarnia mnie tęsknota, że jeśli twa wspaniałomyślność jej nie utuli, zakwilę się na śmierć, jak nieszczęsna żona Zethosa [1] z żalu po Itylu.
Viniciusz, lubo chory i nawykły do giętkości Greka, nie mógł jednak wstrzymać uśmiechu. Rad był przytem, że Chilo w lot go zrozumiał, więc rzekł:
— Zatem dopiszę, by ci łzy obtarto. Daj mi kaganek.
Chilo, uspokojony już zupełnie, wstał i, uczyniwszy kilka kroków w stronę kominka, zdjął jeden z palących się na murku kaganków.
Lecz, gdy kaptur zesunął się przy tej czynności z jego głowy i światło padło wprost na jego twarz, Glaukus zerwał się z ławy i, zbliżywszy się szybko, stanął przed nim.
— Nie poznajesz mnie, Cephasie? — spytał.

  1. Aedon, zamieniona w słowika.