Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.2 112.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

posąg, jak posąg Memnona, któryby odzywał się twoim głosem o wschodzie słońca! Morza przyległe Egiptowi roiłyby się po wiek wieków od okrętów, na których tłumy z trzech części świata wsłuchiwałyby się w pieśń twoją.
— Niestety, któż to potrafi? — rzekł Nero.
— Ale możesz kazać wyciąć z bazaltu siebie, powożącego kwadrygą.
— Prawda! uczynię to!
— Uczynisz podarek ludzkości.
— W Egipcie zaślubię też Lunę, która jest wdową, i będę naprawdę bogiem.
— A nam dasz na żony gwiazdy, my zaś utworzymy nową konstelacyę, która będzie się zwała konstelacyą Nerona. Viteliusza jednak ożeń z Nilem, aby płodził hipopotamy. Tigellinowi podaruj pustynię, będzie wówczas królem szakalów...
— A mnie co przeznaczasz? — spytał Vatyniusz.
— Niech cię Apis błogosławi! Wyprawiłeś nam tak wspaniałe igrzyska w Benewencie, że nie mogę ci źle życzyć: zrób parę butów Sfinksowi, któremu łapy drętwieją w czasie ros nocnych, a potem będziesz robił obuwie dla kolosów, tworzących aleje przed świątyniami. Każdy tam znajdzie odpowiednie zajęcie. Domiciusz Afer naprzykład zostanie skarbnikiem, jako znany z uczciwości. Lubię, Cezarze, gdy marzysz o Egipcie i smuci mnie to, żeś odłożył zamiar wyjazdu.
Nero zaś rzekł: