Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.2 118.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Agryppy staną lupanaria, a w nich zebrane będą kobiety z najpierwszych domów w Rzymie. Czyż nie znajdzie się choć jedna dość piękna, by mogła cię pocieszyć? Będą i dziewice, które po raz pierwszy na świat wystąpią... jako nimfy. Takie nasze cesarstwo rzymskie... Ciepło już! południowy wiatr ogrzeje wody i nie spryszczy nagich ciał. A ty, Narcyzie, wiedz o tem, że nie znajdzie się ani jedna, któraby ci się oparła, ani jedna — choćby była westalką.
Viniciusz począł się uderzać w głowę dłonią, jak człowiek, zajęty wiecznie jedną myślą.
— Trzebaż szczęścia, żebym na taką jedyną trafił...
— A któż to sprawił, jeśli nie chrześcijanie!... Ale ludzie, których godłem jest Krzyż, nie mogą być inni. Słuchaj mnie: Grecya była piękna i stworzyła mądrość świata, my stworzyliśmy siłę, a co, jak myślisz, może stworzyć ta nauka? Jeśli wiesz, to objaśnij mnie, bo, na Polluksa! nie mogę się domyśleć.
Viniciusz wzruszył ramionami.
— Zdawałoby się, iż boisz się, abym nie został chrześcijaninem.
— Boję się, byś sobie życia nie popsuł. Jeśli nie potrafisz być Grecyą, bądź Rzymem: władaj i używaj! Szaleństwa nasze mają dlatego pewien sens, że w nich tkwi taka właśnie myśl. Miedzianobrodym pogardzam, bo jest błaznem-Grekiem. Gdyby