Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.2 210.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

i pustynią. Tak poczęły tęsknić i teraz, i podając jeden drugiemu głos w ciszy nocnej, napełniły rykiem całe miasto. Było w tem coś niewypowiedzianie groźnego i posępnego, to też Lygia, której owe głosy spłoszyły jasne i spokojne widzenia przyszłości, słuchała ich z sercem ściśniętem jakąś dziwną trwogą i smutkiem.
Lecz Viniciusz otoczył ją ramieniem i rzekł:
— Nie bój się, droga. Igrzyska blizko, więc wszystkie wiwaria przepełnione.
Poczem weszli oboje do domku Linnusa, przeprowadzeni coraz potężniejszym grzmotem lwich głosów.