Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.2 230.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

— Imperator nie wybiera żon żołnierzom. Po co mu moje pozwolenie?
— Mówiłem ci, panie, że on cię ubóstwia.
— Tem bardziej może być pewny pozwolenia. To ładna dziewczyna, ale zawązka w biodrach. Augusta Poppea skarżyła się na nią przede mną, że urzekła nasze dziecko w ogrodach Palatynu...
— Ale ja powiedziałem Tigellinowi, że bóstwa nie podlegają złym urokom. Pamiętasz, boski, jak się zmieszał i jak sam krzyczałeś: habet!
— Pamiętam.
Tu zwrócił się do Viniciusza:
— Kochasz-że ją tak, jak mówi Petroniusz?
— Kocham ją, panie! — odpowiedział Viniciusz.
— A więc rozkazuję ci jechać zaraz jutro do Rzymu, zaślubić ją i nie pokazywać mi się na oczy bez ślubnego pierścienia.
— Dzięki ci, panie, z serca i duszy.
— O, jak miło jest uszczęśliwiać ludzi — rzekł Cezar. — Chciałbym nic innego przez całe życie nie czynić.
— Uczyń nam jeszcze jedną łaskę, boski, — rzekł Petroniusz — i oświadcz tę swoją wolę wobec Augusty. Viniciusz nie ośmieliłby się nigdy zaślubić istoty, do której Augusta żywi niechęć, ale ty, panie, rozproszysz jednym słowem jej uprzedzenia, oznajmiając, żeś sam tak rozkazał.
— Dobrze — rzekł Cezar — tobie i Viniciuszowi nie umiałbym niczego odmówić.