Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.3 112.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

pokochać i tak cierpieć. Tymczasem Viniciusz czynił jeszcze wszystko, na co mógł zdobyć się jego umysł, by uratować Lygię. Odwiedzał augustianów, i on, tak niegdyś dumny, żebrał teraz ich pomocy. Przez Vitelliusza ofiarował Tigellinowi swoje ziemie sycylijskie i wszystko, czegoby zażądał, Tigellinus jednak, nie chcąc zapewne narazić się Auguście, odmówił. Pójść do samego Cezara, objąć mu kolana i błagać, nie prowadziło do niczego. Viniciusz chciał wprawdzie i to uczynić, lecz Petroniusz, usłyszawszy o zamiarze, zapytał:
— A jeśli ci odmówi, jeśli odpowie żartem lub groźbą bezecną, co uczynisz?
Na to rysy Viniciusza ściągnęły się bólem i wściekłością, a ze zwartych szczęk począł się wydobywać zgrzyt.
— Tak! — rzekł Petroniusz — dlatego ci odradzam. Zamkniesz wszystkie drogi ocalenia!
Lecz Viniciusz pohamował się, i wodząc dłonią po czole, pokrytem zimnym potem, rzekł:
— Nie! nie! Jestem chrześcijaninem!..
— I zapomnisz o tem, jak zapomniałeś przed chwilą. Masz prawo zgubić siebie, ale nie ją. Pamiętaj, przez co przeszła przed śmiercią córka Sejana.
I tak mówiąc, nie był zupełnie szczerym, chodziło mu bowiem więcej o Viniciusza niż o Lygię. Ale wiedział, że niczem nie powstrzyma go tak od niebezpiecznego kroku, jak przedstawiając mu, że