Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.3 166.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

Chilo zaś wyszczerzył na niego swe dwa ostatnie żółte zęby i odrzekł:
— Mój ojciec nie był szewcem, więc nie umiem jej łatać.
Macte! habet! — zawołało kilka głosów.
Lecz inni drwili dalej:
— Nie on winien, że zamiast sera ma w piersiach kawał sera! — zawołał Senecio.
— Nie tyś winien, że zamiast głowy masz pęcherz — odparł Chilo.
— Może zostaniesz gladyatorem! dobrzebyś wyglądał z siecią na arenie.
— Gdybym ciebie w nią złowił, złowiłbym cuchnącego dudka.
— A jak będzie z chrześcijanami? — pytał Festus z Liguryi. — Czy nie chciałbyś zostać psem i kąsać ich?
— Nie chciałbym zostać twoim bratem.
— Ty meocki trądzie!
— Ty liguryjski mule!
— Skóra cię swędzi widocznie, ale nie radzęć prosić mnie, bym cię podrapał.
— Drap sam siebie. Jeśli zdrapiesz własne pryszcze, zniszczysz, co w tobie jest najlepszego.
I w ten sposób oni napadali go, on zaś odgryzał się zjadliwie wśród powszechnego śmiechu. Cezar klaskał w dłonie, powtarzał: „Macte!“ i podniecał ich. Po chwili jednak zbliżył się Petroniusz i do-