Strona:PL Henryk Sienkiewicz-Quo vadis t.3 216.jpeg

Ta strona została uwierzytelniona.

wpadał w gniew i stawał się zuchwałym tak, że augustianie woleli go nie zaczepiać.
Taka chwila przyszła nań i teraz.
— Róbcie ze mną, co chcecie, a ja na igrzyska więcej nie pójdę! — zawołał rozpaczliwie, klaszcząc w palce.
Nero popatrzył na niego przez chwilę i, zwróciwszy się do Tigellina, rzekł:
— Dopilnujesz, by w ogrodach ten stoik był blizko mnie. Chcę widzieć, jakie uczynią na nim wrażenie nasze pochodnie.
Chilo zląkł się jednak groźby, drgającej w głosie Cezara.
— Panie — rzekł — nic nie zobaczę, albowiem nie widzę w nocy.
A Cezar odpowiedział ze strasznym uśmiechem:
— Noc będzie jasna, jak dzień.
Poczem zwrócił się do innych augustianów, z którymi począł rozmawiać o wyścigach, jakie zamierzał wyprawić pod koniec igrzysk.
Do Chilona zbliżył się Petroniusz i, trąciwszy go w ramię, rzekł:
— Zalim ci nie mówił? Nie wytrzymasz.
Ów zaś odpowiedział:
— Chcę się upić...
I wyciągnął drżącą rękę po krater z winem, lecz nie mógł go donieść do ust, co widząc Vestinus, odebrał mu naczynie, następnie zaś, przy-