I w ten sposób powstała na ziemi Praca. Wkrótce wszyscy musieli się do niej zabrać, tak, że stała się ona nietylko podstawą Życia, ale niemal życiem samem.
Ale z pracy zrodził się Trud, a z trudu Zmęczenie.
Gromady ludzi stanęły znów przed tronem Wisznu.
— Panie! — wołały, wyciągając ręce — trud osłabił nam ciała, zmęczenie rozsiadło się w naszych kościach i chcielibyśmy odpocząć, a życie przymusza nas wciąż do pracy!
Na to Wisznu rzekł:
— Wielki Brahma nie zezwolił mi rozwijać dalej Życia, ale wolno mi stworzyć coś takiego, co będzie jego przerwą a przeto i wypoczynkiem. I stworzył Sen.
Ludzie z radością przyjęli ten nowy dar i wkrótce uznali go za jeden z największych, jakie otrzymali z rąk boga.
We śnie koiły się troski i zawody, we śnie krzepiły się siły zmęczonych, sen osuszał, jak dobra matka, łzy smutku i otaczał głowy śpiących, jakby cichą mgłą zapomnienia. Więc ludzie wychwalali sen, mówiąc:
— Bądź błogosławion, albowiem lepszyś jest od życia na jawie.
I jedno tylko mieli mu do zarzucenia, że nie trwa wiecznie, że następuje przebudzenie, a po przebudzeniu praca — i nowe trudy i zmęczenie.
Myśl ta poczęła ich trapić tak ciężko, że po raz trzeci udali się do Wisznu.
Strona:PL Henryk Sienkiewicz - Nowele T8.djvu/033
Ta strona została uwierzytelniona.
— 25 —