Strona:PL Henryk Sienkiewicz - Nowele T8.djvu/087

Ta strona została uwierzytelniona.
—  79  —

dzieiowskianum, przeciw któremu zwróciła się głównie zemsta i nienawiść Polaków, nie został kamień na kamieniu. Kościół Bernardynów był nawpół zburzony. Z dzwonnicy pozostały tylko osmalone mury. W innej stronie miasta kamienica Gdańska, nawylot przebita, sterczała, jakby olbrzymia naścieżaj otwarta brama; dom Daniłowiczowski był w gruzach; kościół św. Ducha w perzynie. Wiele pomniejszych domów i jurydyk zburzono do cna. Stare miasto, podziurawione dla łatwiejszej obrony domów jak sito, przedstawiało jeden obraz zniszczenia. Ludność została rozproszona, sklepy, gospody i składy pozamykane. Wszędy cisza, głód, nędza i spustoszenie.
Tak wyglądała Warszawa po najściu szwedzkiem.
Lecz w niedługim czasie żywotne miasto poczęło przychodzić do siebie. Uprzątano gruzy, ogarniały się kościoły i domy, podnosiły się z upadku mury pałaców, ludność poczynała się ściągać — napływali kupcy, nietylko dawni polscy, armeńscy, żydowscy, niemieccy, ale nawet i perscy.
A trzeciego maja 1658 roku odbyła się już w stolicy wielka uroczystość, wprawdzie prywatna, ale tak świetna, pełna przepychu i wspaniała, jakiej dawno nie oglądały oczy ludzkie.
Było to wesele pięknej Marysieńki d’Arquien z... panem starostą kałuskim, a obecnie wojewodą kijowskim.
Tłumy, którym nie szczędził ani pieniędzy, ani poczęstunku ów prince, pewnie jeden z najmożniejszych w Europie, nazywały go szczęśliwym panem. Niezliczone jego majętności zakwitły znów szybko po