spustoszeniach; szwedzkie wojska połamały zęby tak, jak poprzednio Chmielnicki, na Zamościu. Szwedzcy wodzowie: Wrangel młodszy, Horn, Erskin, Loewenhaupt, Forgell, a nadewszystko sam potężny feldmarszałek Arfuid Wittenberg kołatali się właśnie za kratą w jego dziedzicznej fortecy. Po wojnie wzrósł jeszcze wpływ pana starosty i oto brał teraz za żonę kobietę, którą ukochał: słusznie mówiono, że temu człowiekowi udawało się wszystko w życiu.
I udało mu się wszystko — prócz żony.
Bo oto dzieci, z niej urodzone, marły; sama grymasiła w Zamościu i rada umykała za byle pozorem do Warszawy, a co więcej, już w rok po ślubie pani wojewodzina rozpoczęła przyjazną korespondencję z Sobieskim.
Przeznaczenie musiało się spełnić, a widocznie panna d’Arquien była przeznaczona Sobieskiemu, w którym „z niczem nie porównana pasja“ trwała statecznie i który w dalekich obozach, wśród niewypowiedzianych trudów, w ciągłych bojach wiernie dochował złożonej w warszawskim Zamku przysięgi.
Więc gdy śmierć wojewody usunęła wreszcie potrzebę rozwodu i wszelkie nieprzezwyciężone dotychczas trudności, jakże mu pilno było do swego „Korynka“! i jakże chciałby się „pomścić na tym kochanym Korynku wszystkich impacjencji“, chociażby nawet przed uroczystem związaniem rąk stułą kapłańską!
Trudno dziś wiedzieć, jak tam było; dość, że wkrótce po śmierci wojewody ujrzała Warszawa
Strona:PL Henryk Sienkiewicz - Nowele T8.djvu/088
Ta strona została uwierzytelniona.
— 80 —