Strona:PL Henryk Sienkiewicz - Nowele T8.djvu/127

Ta strona została uwierzytelniona.
—  119  —

— O! i jak jeszcze!
— Nie chowaj twarzy w poduszki... Czy on był łaskaw przed obiorem, — czy po obiorze?
— I przed obiorem i po obiorze.
— Uf!...

. . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . . .

Thalestris przestała istotnie kryć twarz w poduszki, albowiem spostrzegła, że oblicze ojca rozjaśnia się coraz bardziej w miarę rozmowy i staje się poprostu wesołe.
Jakoż Marhabal uśmiechnął się wkońcu nietylko wesoło, ale nawet figlarnie. Pogroził córce palcem, chwycił ją lekko za ucho i, pochyliwszy się ku niej, zapytał?
— A jak ty myślisz? — Kto będzie dostawcą waszego dworu?...
1907.