Strona:PL Henryk Sienkiewicz - Nowele T8.djvu/196

Ta strona została uwierzytelniona.
—  188  —

zemdleć! Pada więc ciężko na kanapę, składa głowę na oparciu, zamyka oczy i pozostaje bez ruchu.
Pokój napełnia się przerażeniem. Pan Stefan rzuca się na ratunek, krzycząc: „wody! wody!“ głosem tak dzikim, jak gdyby cały dom objęty był pożarem. Marynia i Irka lecą po karafki. Ciocia nie otwiera oczu, przeto pan Stefan siada koło niej, obejmuje ją wpół, opiera jej głowę na własnych piersiach i, pochylając się nad nią, poczyna powtarzać w sposób, zarazem czuły, trwożliwy i patetyczny:
— Zbudź się aniele! zbudź się aniele!
Przytem wąsy jego zbliżają się coraz bardziej do twarzy cioci.

∗             ∗

Na czem się skończyło i kiedy anioł się zbudził, to już do tego opowiadania nie należy.
Trzeba natomiast uprzedzić czytelników, że romans pod tytułem „Juljusz i Idalja“ nigdy nie ujrzał światła dziennego i że młode autorki, z wielką zapewne szkodą dla literatury, porzuciły pisanie powieści na czas dłuższy.
1912.