Strona:PL Henryk Sienkiewicz - Nowele T8.djvu/202

Ta strona została uwierzytelniona.

jan — to co innego. Marjan był w Czechach na praktyce, widział świat i ludzi, więc potrafi w niejednem ich przekonać i w niejednem im zaimponować — byle cierpliwie, byle łagodnie, bo to dzieci. Oj, co za okropne czasy przyszły, mój Marjanie, co za bieda! I przedtem było źle, ale dawniej, jeśli się nieszczęście z dziećmi zdarzyło, to przynajmniej dla Ojczyzny, a teraz można je stracić dla byle czego — i wtedy żadnej już niema pociechy. Więc ja także i z tej przyczyny proszę, żeby Marjan Felisia i Gabrjela na ten najgorszy czas przygarnął — i po ojcowsku ich, w tem co potrzeba, oświecił. Dobrocią można ich do wszystkiego doprowadzić, a ja się będę modliła, aby Bóg dał Marjanowi jak najlepsze zdrowie. Mała Julka ręce stryjaszka całuje, a ja proszę jeszcze, w razie gdyby były mrozy, o przysłanie jakich ciepłych rzeczy, bo chłopcy mają tylko szynele. Dziękuję Marjanowi zgóry za wszystko i pozostaję z wdzięcznością

Przywiązana
Zofja Nowicka.

P. S. Niech Gabrjel przeczyta w Zawadzie Marjanowi swoje wiersze. Ja, jako matka, nie mogę o nich wydawać sądu, ale Krasucki także powiada, że chłopiec ma ogromny talent“.


∗             ∗

Marjan Nowicki, właściciel Zawady, był to starzejący się kawaler, zasiedziały na wsi, zapracowany na małym i mało intratnym kawałku, trochę egoista, a zresztą człowiek niezły i niegłupi. Dla bratowej,