Strona:PL Henryk Sienkiewicz - Nowele T8.djvu/225

Ta strona została uwierzytelniona.
—  217  —

Wówczas lud zebrał się na wielki wiec, archontowie zaś zwołali radę, złożoną ze starców i znakomitych obywateli.

∗             ∗

A w miesiąc później mniejsze i większe statki pokryły tysiącami morze i zwróciwszy dzioby ku wschodowi, wyciągnęły się w jeden nieskończony łańcuch na cichych rozpływach Jońskiego Morza. Na statkach widać było prawie całą ludność Mesyny. Mieszkańcy kwitnącej osady porzucili domy, porzucili sklepy, zyskowne prace, wielkie zarobki i wracali do opuszczonej przed wiekami ojczyzny, do Mesyny, do Pylos, do Menote, do dawnych siedzib, do wiosek, ukrytych w górskich dolinach, do pastwisk na połoninach Tajgetu, do dawnych cmentarzy, do prochów ojców.
Wracali do krainy mniej żyznej, na jałowe pola, na nowe trudy w niedostatku i ubóstwie, ale wracali tam, skąd nigdy nie oddalały się ich serca.
To też, gdy po długiej żegludze wylądowali wreszcie w przystaniach peloponeskich, padli na twarze i, obejmując ramionami starą ziemię, wołali ze łzami, jak dzieci, które po długiej rozłące obejmują matkę kochaną:
— Ziemio-Rodzicielko, nie zapomnieliśmy o Tobie!

∗             ∗

Tak to przed wiekami kochali Mesyńczycy swoją pierwotną ojczyznę.
1915.