tem mechanizm zegarowy poruszy nóż na sprężynie, sznur zostanie odcięty, a ja polecę do góry jak bańka w syfonie. Sznur sam pomagać mi będzie w tem podnoszeniu się.
— A gdybyś przypadkiem płynąc w górę, spotkał się z okrętem? — zapytał Weybridge.
— Lecieć będę z taką szybkością, że przebiję okręt nawskroś, poprostu jak kula armatnia — rzekł Elstead. — Nie martw się o to.
— Wyobraź sobie, że jakiś mały a żwawy raczek morski w ten czy ów sposób wślizgnie się do twego zegara...
— Byłby to dla mnie rodzaj zaproszenia, nieco zbyt natrętny, by pozostać bardzo długo w jego towarzystwie — odparł Elstead, odwracając się tyłem do morza i oglądając kulę.
∗
∗ ∗ |
O godzinie jedenastej rzucono Elsteada z parapetu. Był to dzień spokojny, jasny i pogodny, a widnokrąg tonął we mgle. Błysk lampy elektrycznej wesoło