— A zatem już jest spóźniony — zauważył Weybridge.
— Ale nie bardzo — dodał kapitan. — Przypuszczam, że paru minut wymaga, by sznur się obwinął koło walca.
— Zapomniałem o tem — rzekł Weybridge, któremu to widocznie ulżyło.
Wówczas zaczęło się oczekiwanie. Powoli minuta przechodziła, a żadna kula nie wypłynęła z wody. Druga minuta nastąpiła, a nic nie naruszyło oliwnej powierzchni fal. Marynarze tłómaczyli sobie nawzajem ważność zwinięcia się sznura. Na masztach było pełno ludzi, uważnie zapatrzonych w powierzchnię.
— Wracaj, Elstead, wracaj! — krzyknął niecierpliwie jakiś marynarz o kosmatej piersi, a inni za nim powtórzyli, wołając, jakby szło o odsłonięcie kurtyny w teatrze.
Kapitan spojrzał na nich gniewnym wzrokiem.
— Naturalnie, o ile przyśpieszenie jest mniejsze niż na dwie stopy — rzekł — to on dłużej będzie siedział. Nie je-
Strona:PL Herbert George Wells - Nowele.djvu/112
Ta strona została skorygowana.